Gdyby nie fakt, że każdego dnia w radiu rozbrzmiewają świąteczne piosenki, nie wiedziałabym, co się takiego dzieje. Mijam wystawy sklepowe, które kuszą promocjami i mam wrażenie, że to wszystko jest poza mną. Funkcjonuję w całkiem innym świecie, którego sama nie potrafię zrozumieć, a może nawet nie chcę...
Każdego ranka, gdy wysiadam na przystanku obok hotelu, w którym pracuję, myślę sobie, że kiedyś się zapomnę. Nie wysiądę, pojadę dalej, nad morze. Usiądę na plaży i pomyślę, że przecież tam, daleko za tą bezkresną, a zarazem tak bardzo spokojną (tu nie ma fal, morze jest spokojne, jak tafla jeziora) wodą znajduje się mój dom. Tak, kiedyś się zapomnę... ale na razie brakuje mi odwagi, a może nawet chęci. To nawet nie jest istotne. Czas powoli płynie, dnie uciekają, a ja mam wrażenie, że czegoś nie zrobiłam. Zmarnowałam czas, którego już nie złapię. Trwam w letargu. Trwam we śnie. Marnie sypiam, marnie jadam, marnie marzę...
Mój przyjaciel wylądował dzisiaj w Nowym Jorku - cieszę się, że spełnia marzenia.
Każdego dnia tęsknię, rozpamiętuję i walczę sama ze sobą, aby ponownie się nie upokorzyć. Każdego dnia patrzę w lustro i powtarzam, że moje serce dostało na imię Rose i zostało stworzone, aby bić dla kogoś, kto je naprawdę doceni...
Nostalgicznie, może trochę smutno. Kochani, pragnę żyć Wam rodzinnych świąt, bo pamiętajcie, że rodzina jest najważniejsza.
(Zdjęcie mojego autorstwa)
Oj tak. Wszędzie przedświąteczny szał. Nie tyle, co okres świąt jest najlepszy, a ten okres przygotowań. Poniekąd.
OdpowiedzUsuńMorze...bardzo je lubię. Do tego stopnia, że chciałabym nad nim mieszkać. Może i narażać się na sztormy, brak prądu, zalania, mróz, ale chciałabym mimo wszystko tam mieszkać.
Czas...człowiek zazwyczaj późno zdaje sobie z tego sprawę. Chcemy realizować marzenia i całe życie czekamy na to "coś". A pod koniec okazuje się, że to "coś" już było i nic nas w życiu nie czeka.
Ale to już pod koniec. Teraz jesteśmy młodzi, zarówno Ty i ja. Trzeba cieszyć się każdą chwilą.
Rodzinne święta...bez rodziny nie ma świąt. Bardzo bym chciała wrócić do tego miejsca w czasie, kiedy mieliśmy wigilię wszyscy razem, nasza piątka, jedni dziadkowie i wujostwo, drudzy dziadkowie i wujostwo z kuzynką.
Co prawda jeździliśmy my wtedy na dwie wigilie, albo były robione wszystkie razem.
A teraz...od paru lat jest tak, że z częścią rodziny nie spotykam się w wigilię. To mnie strasznie boli, zwłaszcza że to część rodziny, którą kocham najbardziej, nie licząc rodziców i rodzeństwa.
Przykro mi. Przykro mi, że mamy osobne wigilie, ewentualnie w pierwsze święto spotykamy się razem. Dlatego w tym roku, ja idę na dwie wigilie. Żeby być chociaż przez tę godzinkę, czy dwie z tą częścią rodziny.
PS. A zdjęcie śliczne. Bardzo mi się podoba :)
Wesołych!
Im ma się więcej lat, tym bardziej docenia się rodzinę podczas świąt, niż to co znajduje się pod choinką. Ja niestety drugie święta z rzędu spędzam bez rodziny, bo nie lecę do domu... może dlatego nie czuję tej całej atmosfery, bo po prostu mnie to nie dotyczy.
UsuńWiesz, z tym mieszkaniem nad morzem jest tak, że jak mieszkasz już nad morzem, to masz to gdzieś, haha. Chociaż moje morze różni się od tego Polskiego, nie ma fal... i takiej typowej plaży jak my znamy. I za zimno, aby się kąpać... chociaż spacerować można. Chyba będę musiała tam pojechać. Porobię parę zdjęć, aby się z Wami podzielić. :)