26 marca 2016

Rozdział 27

     Witam. 
Na początku chcę przeprosić za tą małą przerwę. Jednak chyba tego potrzebowałam. Pragnę także poinformować, że zmieniam dzień publikacji na sobotę. I oczywiście, życzę smacznego jajka! 


Rozdział 27

            - Ojciec chce mnie wysłać do psychologa.
            Nick popatrzył na Casha, a potem wybuchnął śmiechem. Dobra, sam uważał, że młody Hudson nie jest do końca normalny i trochę odstaje od reszty, ale czy naprawdę było z nim, aż tak źle. Usiadł na piłce do koszykówki, którą przed chwilą nieudolnie starał się wrzucić do kosza i cały czas przyglądał się Cashowi, który raczej nie wyglądał na takiego, który żartuje. Nick przestał się śmiać i nie wiedział, co dalej miał zrobić. Czyżby Cash mu się tak po prostu zwierzył? No niby byli kumplami, ale jakoś nigdy się sobie nie zwierzali. Nick w tym momencie musiał przyznać nawet, że tak naprawdę, to nie wiele wiedział o swoim koledze. W sumie, to nic o nim nie wiedział. Jednak, to była dość dziwna sytuacja.
            - Ale ty tak na poważnie? - Zapytał w końcu chłopak. Cash podniósł wzrok i popatrzył na Nicka. I czego się spodziewał? Porady? Przyjacielskiej rozmowy? No przecież wiadomo, że od Nicka tego nie dostanie. Głupi, byłeś bardzo głupi, Cash, skoro miałeś taką nadzieję.
            - Z resztą nie ważne.
            Lepszym rozwiązaniem było zmienić temat, niż ciągnąć go dalej. Cash zdał sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nie ufa Nickowi i nie wie, czy zaraz po szkole nie będą chodziły różne plotki na jego temat. Dalsze zwierzanie się nie miało po prostu sensu. Sam Nick też nie nalegał, aby Cash powiedział mu o co chodzi. Utwierdziło, to tylko Hudsona w przekonaniu, że jego przyjaciel wcale nim nie jest, bo woli oglądać się za dziewczynami. Nick zerwał się ze swojego miejsca i wszedł na trybuny boiska, aby mieć lepszy widok na grupkę uczennic, które właśnie męczyły się na zajęciach wychowania fizycznego. Wśród nich była Angie, która raczej stała i tylko udawała, iż robi cokolwiek. Ruda już od dawna uważała, że WF to jest po prostu stara czasu. Jakby ktoś chciał się rozwijać sportowo, to sam by się zapisał na jakieś zajęcia sportowe. Popatrzyła w stronę, gdzie siedzieli Nick i Cash. Jej oczy utkwiły w przyjacielu i na chwilę się zamyśliła. Miała wrażenie, że od nocy spędzonej razem w celi coś się zmieniło w Hudsonie. Jego stosunek do niej, nie traktował już jej jako małej dziewczynki, z która może się tylko pobawić. Patrzyła tak na niego, i nie zwróciła uwagi na to, co się działo właśnie na boisku. Oberwała piłką od siatkówki. Złowrogo popatrzyła w stronę, gdzie był zadany cios.
            - Powaliło?! - Wydarła się.
            - Chyba ciebie, Isbell, może tak byś zajęła się grą, a nie gapisz się na tych downów! - Odpowiedziała dziewczyna o imieniu Pattie. Angie zmierzyła wzrokiem brunetkę i stwierdziła, że nie ma zamiaru dalej z nią dyskutować. Owa dziewczyna może była jedna z popularniejszych w szkole, chyba każdy chłopak chciał się z nią umówić, a sama się tym szczyciła że jest najlepsza, ale problem polegał na tym, że miała więcej sylikonu w cyckach niż rozumu w głowie.
            - Najpierw byś mogła poznać znaczenie słowa "down" a potem byś mogła stosownie go używać. - Prychnęła Angie.
            Odkąd Cash zaczął pracować z niepełnosprawnymi dziećmi, zawracać uwagę na takie właśnie wyzwiska, a Angie też zaczynało powoli już to razić. Pattie wywróciła oczami i wydawała się sprawiać wrażenie, jakby nawet nie wiedziała o co chodziło rudowłosej. Angie stała, zaciskając dłonie w pięści i zaczęła ciężko oddychać. W sumie, to czego mogła się spodziewać, jak była to dziewczyna Oscara. Nie widząc czemu ta dwójka tak po prostu uwzięła się na nią i jej przyjaciół.
            - Ang, daj spokój. Nie warto.
            Poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Była to Hannie. Rudowłosa popatrzyła na przyjaciółkę i przyznała jej rację. Nie było sensu. Hanna trzymała w dłoniach piłkę, bo właśnie miały ćwiczyć zagrywkę odbijając do siebie. Córka Stradlina popatrzyła jeszcze w stronę chłopców siedzących na trybunach i im pomachała. Oczywiście chodziło jej o Casha, któremu nie chciała się podnieść ręki, aby odwzajemnić gest, natomiast Nick zaczął machać do niej jak głupi. Rudowłosa wywróciła oczami i ustawiła się z Hanną, aby ćwiczyć, a Nick miał satysfakcję, iż dziewczyna zwróciła na niego uwagę. Popatrzył na Casha, który w tym momencie pisał właśnie coś w zeszycie. Usiadł obok niego i popatrzył w niebo. Obracał piłkę od kosza w dłoniach.
            - Jak myślisz? Mam u niej szanse? - Zapytał dość rozmarzonym głosem.
            - U Pattie? Nie sądzę. Nie grasz w jej lidze. - Odpowiedział Cash bez większego zastanowienia.
            - Nie mówię o tej ciemnej laluni. O Angie mi chodzi! - Zaprotestował jego kolega.
            - Jaką znów Angie?
            - No kurwa. - Nick zamknął zeszyt Cashowi i popatrzył mu w oczy. - Angie Isbell. Wiesz, ta ruda, znasz ja.
            Cash popatrzył w stronę, gdzie stała Angie. Własnie biegła po piłkę, a potem ponownie popatrzył na swojego kolegę. I miał ochotę przycisnąć go go krzesła, zacząć dusić, aby dać mu do zrozumienia, żeby trzymał się do tej dziewczyny z dala, bo przecież ona jest jego. Problem polegał na tym, że nie była tak do końca Casha. I najgorsze było to, iż może wcale nie chciała być Casha. Hudson raz jej dał do zrozumienia, że w ich znajomości by mogło coś się zmienić, ale Angie dała mu do zrozumienia, że nie się nie zmieni. Od tamtej pory traktował ją jako przyjaciółkę, ale myśl, że Nick by miał zacząć ją dotykać, a wtedy wiadomo, że Cash by poszedł w odstawkę i ukradkowe pocałunki by się skończyły, była dla Hudsona nie do zniesienia.
            - Myślę, że nie masz u niej szans. - Odpowiedział.
            - Nie? A jak Kurt był z nią w kinie, to mówiła o mnie parę ciekawych rzeczy. W sumie, to był zawiedziony, bo ruda woli mnie niż jego.
            Nie, to nie było możliwe. Albo Kurt wszystko wymyślił, bo heroina zaczęła mu wyżerać mózg i ma już jakieś urojenia. Albo Nick za dużo sobie wyobraża. Angie przecież nawet nigdy tak poważniej z nim nie rozmawiała. W Cashu wszystko zaczęło się gotować.
            Szczyt jego irytacji osiągnął punkt krytyczny, kiedy dołączył do nich Kurt i zaczęli z Nickiem komentować, to jak wygląda Angie. Cash nie mógł już tego słuchać. Pozbierał swoje rzeczy, przewiesił torbę przez ramię i po prostu wstał, poszedł sobie. Kurt popatrzył jeszcze za nim i puścił komentarz na jego temat, ale Hudson nie zwrócił już nawet na to uwagi. Od dnia, kiedy Cabot podrzucił mu narkotyki wolał się z nim nie zadawać. Jedyny problem polegał na tym, że nie miał żadnych innych kolegów niż oni. Cash zdawał sobie sprawę, kiedy wypnie się na Nicka i Kurta, to tak naprawdę zostanie sam, a to też jakoś mu się nie uśmiechało. Szedł ze spuszczoną głową zastanawiając się, jak tu uratować Angie od Hunta, aby przypadkiem nie zwrócił w głowie jego przyjaciółce, kiedy usłyszał za sobą piskliwy głosik. Odwrócił się, a jego oczy dostrzegły Lisę. Cash wywrócił oczami. Powoli zaczynał żałować, że zaczął rozmawiać z tą dziewczyną na imprezie u Hanny, bo ona po prostu teraz nie dawała mu spokoju.
            Angie w tym samym czasie zobaczyła, że blondynka zbliża się do jej przyjaciela. Z racji tego, że była na lekcji wychowania fizycznego, to nie mogła tak po prostu sobie do nich podbiec i ponownie zrobić czegoś, aby Lisa zrezygnowała i sobie poszła. Jedyne rozwiązanie leżało w piłce. Popatrzyła przepraszająco na Hannę, kiedy przyjaciółka do niej odbiła. Następnie ukradkiem popatrzyła, czy przypadkiem nauczyciel się im nie przygląda. Był zajęty wypełnianiem dziennika. Angie kopnęła piłkę w stronę Lisy, ale wycelowała w Casha. Chłopak dostał po głowie. Popatrzył na rudą, która zaczęła przepraszać go spojrzeniem. Lisa tylko się śmiała. Cash już nic na to nie powiedział, poprawił sobie plecak na ramieniu i po prostu poszedł w stronę wejścia do szkoły. 



***

Kate od paru dniu zdawała sobie sprawę z tego, że w końcu będzie musiała wyjść z domu. Bała się tego momentu, bała się, że spotka Ricka na ulicy. Od pewnego czasu Alan chodził do szkoły pod opieką Emmy, ale przecież tak nie mogło być wiecznie. No nie mogło, ale Kate nie potrafiła znaleźć w sobie jakiejś siły, która by jej pomogła w tym, aby wyjść z domu. Leżała w łóżku, z twarzą wciśniętą w poduszkę. Straciła już nawet rachubę czasu. Nie wiedziała, jaki jest dzień tygodnia, która jest godzina. W ogóle nie zdawała sobie sprawy z niczego. Alan natomiast przeciwnie. Patrzył na swoją matkę i może nie do końca rozumiał, to co się dzieje, ale na pewno wiedział, że coś niedobrego. Wszedł do pokoju Kate, usiadł na skraju łóżka. Kobieta nawet się nie poruszyła. Może spała? Alan sam nie wiedział, czy ma ją budzić, czy może dać spokój. Ale ciocia Em tego dnia nie przyszła, a on był głodny i przecież musiał iść do szkoły. Położył się obok Kate, odgarnął jej włosy z twarzy i wtedy zobaczył, że jego mama ma otwarte oczy. To znaczy, że nie spała.
            - Mamo, ja muszę iść do szkoły, a potem mam lekcję gry na gitarze. - Jęknął.
            Kate ciężko westchnęła. Wstała, popatrzyła na zegarek. Dochodziła godzina dziesiąta. No tak, zajęcia lekcyjne jej syna trwały już od dwóch godzin. Emma przecież mówiła, że tego dnia ma casting i nie przyjdzie. Kate popatrzyła przepraszająco na syna i nie wiedziała, co ma mu takiego powiedzieć. W sumie, to pragnęła, aby wszystko jakoś mu wynagrodzić, bo przecież się należało. W tej samej chwili zdała sobie też sprawę z tego, że to jest niewychowawcze, ale co tam. Raz można sobie pozwolić. Uśmiechnęła się do niego i pogłaskała syna po głowie.
            - Dziś nie pójdziesz do szkoły. - Powiedziała z lekkim uśmiechem.
            - Ale jak to? - Alan zrobił dość zdziwioną minę. - Przecież nie jestem chory!
            - Zrobimy sobie taki dzień dziecka. Ja nie idę do pracy, a ty nie idziesz do szkoły? Razem pójdziemy sobie na miasto, co ty na to?
            Alan dokładnie przyjrzał się Kate. Jego matka raczej nie miała w zwyczaju robić takich rzeczy, a jeśli chodziło o sprawy szkoły, to chłopiec musiał być naprawdę chory, aby zrobić sobie wolne. A teraz Kate tak po prostu powiedziała mu, że mają dzień dziecka, kiedy nawet data w kalendarzu na to nie wskazuje. Kobieta uporczywie wpatrywała się w syna czekając na jego reakcję. Alan myślał, myślał, czekał na dalszą reakcję matki, ale skoro ona nic nie mówiła, to w końcu wybuchnął radością. Zaczął skakać po jej łóżku i piszczeć. Kate złapała go, posadziła sobie na brzuchu i powiedziała mu, aby poszedł się przygotować. Chłopiec wyleciał z sypialni matki, jak poparzony a Kate została sama ze swoimi myślami. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że źle robi, ale wolała mieć syna na oku.
            Zwlokła się z łóżka. Popatrzyła jeszcze na swój telefon komórkowy. Miała kilka nieodebranych połączeń od Ericka. No tak, pewnie chciał dowiedzieć się, kiedy to Kate miała zamiar zjawić się w pracy. Problem polegał na tym, że sama tego nie wiedziała. Jednak musiała powiedzieć coś szefowi. Nie mogła stracić tej posady. Usiadła na łóżku, odgarnęła sobie włosy za ucho i wpatrywała się w telefon. W końcu wybrała numer do szefa.
            - A już myślałem, że nie żyjesz. - Usłyszała niezbyt przyjemny głos Ericka.
            - Przepraszam, ale potrzebuje jeszcze trochę wolnego. - Powiedziała niepewnie. Igrała w tej chwili z ogniem. I dobrze zdawała sobie z tego sprawę.
            - Kate, rozumiem twoją ciężką sytuację, ale zrozum, że nas gonią terminy. Nie będziemy opóźniać wydania płyty Slasha, bo ty nie zrobisz okładki na czas!
            - Ja wiem... wiem... ja wszystko mam. Mogę ci wysłać na maila... proszę cię tylko, o to, abym jeszcze przez pewien czas nie musiała przychodzić do wytwórni... - Jęknęła. - To dla mnie naprawdę bardzo ważne. - Prawie, ze zaczęła płakać.
            Erick ciężko westchnął. U niego takie zachowanie raczej nie miało prawa bytu, ale sam nie wiedział dlaczego dla Kate zawsze miał taryfę ulgową. Może wiązało się to z jej przeszłością, którą doskonale znał? Pracę u siebie też dał jej nie bez powodu. Ciężko westchnął.
            - Dobrze. Ale jak już wrócisz, to będziesz pracowała za dwoje. - Powiedział i się rozłączył. Kate nacisnęła czerwoną słuchawkę i odetchnęła z ulgą. Udało się. Chociaż sama nie wiedziała, co bo przecież i tak to nie prowadziło do rozwiązania jej problemu. Tylko chwilowe zagłuszenie sprawy.



***
           
         - Tato, ja naprawdę jestem już dużym chłopcem i mogę sam kupić sobie buty, spodnie, kurtkę, majtki, skarpetki! - Jęknął London.
            Slash tylko na niego popatrzył i się uśmiechnął. Tak, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego syn jest już od dawna na tyle samodzielny. Może w tym całym wyjściu na miasto i bieganiu po sklepach nie chodziło o to, aby coś kupić chłopakowi, tylko o chwile spędzone razem. No i Slash jeszcze chciał pogadać z synem na parę tematów, a jednym z nich były studia. Już dawno zauważył, że London mija się od zajęć, nie chodzi na uczelnie, już się tyle nie uczy, nie biega do biblioteki i nie robi żadnych projektów. Oczywiście, to była sprawa London, ale jednak Slash chociaż w małym stopniu chciał wiedzieć, co się takiego dzieje. Wystarczyło mu, że Cash żył w swoim własnym świecie. Z Londonem niby nigdy nie było takich problemów, zawsze Slash miał lepszy kontakt ze starszym z synów, ale teraz też już powoli czuł, że wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli.
            - Tak, wiem, wiem... ale kurde... jak wezmę ci do prania, to co masz na sobie, to chyba w worku po ziemniakach będziesz biegał! Od miesiąca nie widzę cię w niczym innym.
            - Bo mam problem... - Jęknął chłopak. - Nienawidzę zakupów!
            - A myślisz, że ja lubię? - Slash wybuchnął śmiechem. - Jednak to takie trochę babskie zajęcie, nie sądzisz?
            - Tato, to co my tu robimy?!
            London przystanął przy ruchomych schodach w galerii handlowej, w której właśnie się znajdowali. Już nawet nie zwracał uwagi na młode dziewczyny (potencjalne fanki) które co chwila stawały, jak wryte, patrzyły się na Slasha, śmiały się pod nosem, a potem czerwone szły dalej. Ciekawe tylko, że żadna z nich nie odważyła się, aby zaczepić Hudson, który wpatrywał się w syna i już nie mógł z jego miny. Podszedł do chłopaka i wziął go sobie pod ramię, a potem poprowadził w stronę sklepu muzycznego.
            - Chodź, zobaczymy co tam słychać na rynku muzycznym.
            - Jak to co? Bibera.. One Direction, Katty Perry.. i nie wiem, co jeszcze. - Powiedział London.
            - Synku, a co ty chcesz od tego wszystkiego? Jakie czasy, taka muzyka. Jesteś uprzedzony.
            - Tato, czy ty dobrze się czujesz?
            Slash zamyślił się na chwilę. Kiwnął twierdząco głową. Ocenianie rynku muzycznego nie należało do niego. Lata osiemdziesiąte już dawno minęły, tamte czasy już nie wrócą i też tama muzyka. Cóż, a też trzeba było szanować, to co teraz działo się na rynku. Swoja prywatną opinię na ten temat jednak postanowił zostawić sememu sobie.
            Weszli do sklepu. Ekspedientka miło się do nich uśmiechnęła. London wywrócił oczami. Czasami już miał dość tych wszystkich uśmieszków kierowanych w stronę jego ojca.
            - Może zmienimy temat na bardziej poważny.
            - Już ci mówiłem, że nic nie wiem na temat Casha. On mi się nie zwierza. - Westchnął London. - O twoim związku z Jackie także nie chcę rozmawiać. Twoja sprawa.
            - Nie chodzi mi o Casha, ani o Jackie, a o ciebie...
            - O mnie? - Zdziwił się chłopak.
            - Tak o ciebie. Powiedz mi... co ze twoimi studiami?
            Chłopak zacisnął dłonie na płycie, którą właśnie trzymał w rękach i zaczął uporczywie uporczywie w listę utworów wypisaną na opakowaniu. Robił wszystko, aby tylko nie patrzeć na Slasha. Wiedział, że w końcu będzie musiał przeprowadzić tą rozmowę z ojcem, ale chyba jeszcze nie był na nią gotowy. Ciężko westchnął.
            - Och, nie wiem, tato... zrezygnowałem z matematyki... fizykę zostawiłem, ale nie wiem jak to będzie, kiedy dostanę ten staż w NASA... chyba będę musiał przeprowadzić się do Pasadeny i skończyć tam studia w trybie wieczorowym. Nie wiem jeszcze...
            - A czemu nie powiedziałeś mi tego od razu?
            - Bo nie wiedziałem, jak zareagujesz. - Szepnął.
            - London... a co ja mogę? Masz dwadzieścia lat. Twoje życie, twoja wybory. Jak popełnisz błąd i się na nim przejdziesz, to się czegoś nauczysz, ja za ciebie nie mogę decydować.
            London popatrzył na ojca i tylko blado się do niego uśmiechnął.

7 komentarzy:

  1. Oj... No i proszę, nie sądziłam, że tak szybko wyrobię się z nadrobieniem rozdziałów, żeby móc być na bieżąco... Pomyśleć, że dopiero jakieś 3-4 dni temu weszłam tu pierwszy raz. :') Tak czy inaczej, historia jest świetna i na pewno będę wchodzić tu co sobotę. ^^
    Zazdrość Angie o Casha i Casha o Angie jest urocza. ^^
    Kate, wracaj do życia i znowu zwróć na siebie uwagę Slasha, please. :c
    Slash na zakupach...średnio to czuję. XD sama też nie znoszę tego robić, chyba że mam pieniądze i mogę pogrzebać w księgarni. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć i czołem.
      Bardzo mi miło, że wzięłaś się także za to opowiadanie.

      Kate wraca do życia, chyba... sama nie jestem tego pewna, haha. Ale na nowo pojawi się w głowie Slasha, chociaż ona cały czas tam jest.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Zmiana na sobotę... Będziemy zaczynać weekend miłym akcentem w takim razie haha.
    Szkoda, że Cash ma takie towarzystwo... Z jednej strony nikt nie lubi samotności i czasem lepiej jest pogadać sobie z kimś na jakieś lekkie, niezobowiązujące tematy niż siedzieć samemu, ale... Nick i Kurt to uosobienie tego czym najbardziej gardzę w chłopakach. Jak ja spotykam taki typ to mnie krew zalewa... Jak z Jackie haha. No, ale oni... Zaczęłam się obawiać, że Cash się rozkręci i powie coś więcej Nickowi, ale na szczęście sam zrozumiał, że to bez sensu i ugryzł się w język. Uważam, że wizja plotek o świrniętym Hudsonie byłaby bardzo prawdopodobna, patrząc na to towarzystwo.
    W sumie też sobie Angie na WF nie wyobrażam, chociaż fakt...WF to zdecydowana strata czasu, bo nie ma co się oszukiwać, że tam się każdy albo obija albo nie naćwiczy, ale mus to mus. Cash i Angie są po prostu... Oboje o siebie zazdrośni i nic z tym nie zrobią. Cash chyba na początku nie zrozumiał, bo jak Angie może się podobać Nickowi... Tak jest ładna, intrygująca, fajna... No ale to Angie. Nie jego...ale wciąż jego Angie i czemu miałaby się spotykać z takim idiotą jak Nick czy Kurt? Pewnie gdzieś w jego głowie zapaliłaby się lampka, że oni by ją mogli tylko skrzywdzić, a on tego nie chce. No i oczywiście zazdrość Angie. Tak samo zabawna haha. Szkoda tylko, że zamiast tej blondyny to Cash dostał piłką. Ups haha.
    No i mamy Kate...Załamaną Kate, która nie może powrócić do żywych... W sumie nie ma co się jej dziwić. Po takiej sytuacji, chyba nikt nie umiałby od tak z radością wyjść z domu i potuptać do pracy bez żadnego strachu. Tylko Kate powinna się zebrać w sobie. Nawet dla syna. Bo to nie jest aż tak małe dziecko. Czasami się dziwię, że ludzie myślą, że to dziecko. Dziecko nic nie rozumie. Rozumie, więcej niż nam się wydaje i widzi. A jeśli Alan widzi swoją mamę w takim stanie to nie oznacza nic dobrego, prawda? A no właśnie. Dlatego Kate... Zbierz się. O! Hudson pomóż jej haha.
    London i Slash na zakupach...Wiekopomna chwila. Przecież London tak kocha zakupy... I Slash też... I w ogóle faceci je kochają haha. No ale było wiadomo, że Hudson nie chce synowi parę bokserek kupić... Wiadomo, że chodzi o coś więcej. No Hudson się martwi. Z Londonem zawsze miał lepszy kontakt, a tu jakoś może nie tylko co im się nie układało to aż tak mu się nie zwierzał. Hudson mało co wiedział, no a jednak by chciał. No i w sumie powiedział coś mądrego. London jest dorosły. Slash nie może mu niczego zakazać lub nakazać. A w dorosłym wieku trzeba się uczyć na błędach... Poślizgnie się to się nauczy. Wyjdzie mu to na dobre? Również się czegoś nauczy.
    Podsumowując wnioskuję o ciute dłuższe rozdziały... Nie wiem czy to ja czy wszyscy, ale pochłonęłam go w chwilę! I wciśnij naszą scenę hahaha. Czekam już na następny i mam nadzieję, że Kate w końcu nabierze siły i się ogarnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem Casha polega chyba na tym, że tak naprawdę nie ma przyjaciół, nawet nie ma znajomych... on wydaje się być takim towarzyskim królem życia i cała szkoła jest pod niego, ale jednak to tak nie wygląda. On ma tych dwóch kumpli, których teraz woli jednak unikać, Angie i można powiedzieć, że w pewnym sensie Hannę. a tym koniec... ogólnie nieciekawie. I jego stosunki ze Slashem są jakie są, ale on nawet nie ma z kim po tym porozmawiać...

      Usuń
  3. A jednak między Angie i Cashem COŚ jest. A ona przecież jakoś na początku próbowała zgrywać przy nim taką twardą i niedostępną, a później on udawał, że nic oprócz przyjaźni nie ma. A teraz się okazuje że jednak cały czas coś tam do siebie czują i ukrywają przed sobą, że czują coś więcej niż przyjaźń. Ale chyba nawzajem jeszcze o tym nie wiedzą. Coś czuję, że tak na końcu opowiadania lub pod koniec zostaną parą. Ale niech im się szczęści. Nie przepadam za Cashem, Angie uwielbiam. Uważam, że na pewno będą lepszą parą niż London i ta Hanna. Boże, jak ja nie chcę żeby było razem, haha. Tak samo jak nie chcę żeby Amy była ze Slashem, ale to na szczęście niemożliwe. Chyba.

    Nie sądzę też, że Cash powinien mówić Nickowi (ahh...) o tych wizytach u psychologa itp. Sam wspomniał, że raczej nie ma do niego zaufania, a potem mogą chodzić różne plotki po szkole. Teraz to już na pewno nie będzie ufal Nickowi po tym co mówił o Angie, haha. Ale mimo wszystko jestem za wizytą u psychologa, na złe mu to nie wyjdzie.

    No, nareszcie Kate. Mam wrażenie, że dawno jej nie było. Chyba jej kontakt ze Slashem się osłabił, nie chce przychodzić do pracy i chce okładki płyt wysyłać mailami. Rozumiem, ze się boi, ale przecież nie będzie się chować do końca życia. Nawet nie wiadomo, czy jej były już sobie nie odpuścił po tym jak wziął od niej te pieniądze, nie wiadomo nawet czy wie gdzie ona pracuje. Zresztą od czasu tego dnia, kiedy przyszedł i zabrał jej te pieniądze to chyba nawet nie przyszedł więcej. Hmm. Zastanawiam się teraz czy w ogole dojdzie do tej rozprawy sądowej, czy Kate będzie unikać kontaktu ze Slashem i próbować wykręcić się od tego wszystkiego, mówiąc, ze już jest ok. Ale mam cały czas nadzieję, ze im wyjdzie, haha.
    #teamKate

    pozdrawiam i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szczerze, to ja nie bardzo rozumiem, co takiego chcesz od Hanny... no naprawdę. Bo w sumie mam wrażenie, że wszystko chodzi o to, że ona trochę za wcześnie powiedziała, że się zakochała... no ale wiadomo, każdy ma swoje zdanie, jednak chyba będziesz musiała się z nią pomęczyć i to naprawdę długo, haha.

      I nie martw się. Amy na pewno nie będzie ze Slashem. Nie w tym życiu, haha. Chociaż co do Casha i Angie, och, to wszystko chyba nie jest takie proste, aczkolwiek ... kto wie. Niewątpliwie oni wiele do siebie czują... tylko chyba sami przed sobą nie chcą się do tego przyznać.
      No i Kate wróciła do żywych... Tak, dawno jej nie było... gdzieś mi się zgubiła. To opowiadanie ma chyba trochę za dużo wątków. Haha.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Cash zwykł zdawać sobie sprawę po fakcie.
    Nick oraz Kurt nigdy nie byli jego przyjaciółmi. Może się nim nieco interesowali, bo w końcu syn Slasha, ale ciągnęli go w dół. Prawie że im się to udawało.
    Hah. Wf nie jest stratą czasu....wiadomo, przecież szkoła musi dbać o uczniów i fundować im wychowanie fizyczne, hahaha. Ale no co kto lubi. Ja na przykład uważam wf za niezły przedmiot, ale...mam go w liczbie trzech, od 7 rano w piątki, co mnie trochę...demotywuje.
    Tak, Cash po nocy w celi najwyraźniej zmienił zdanie. To mnie też denerwuje, ludzie używają słowa "Down" jako obelgi...a nie mają pojęcia jak to jest z zespołem Downa naprawdę. Nie zdają sobie sprawy.
    Tak, w gimnazjum też miałam takie laski, co miały "więcej silikonu w cyckach niż rozumu w głowie". Na szczęście to już przeszłość...chociaż teraz w klasie, w technikum też mam taką jedną...i w szkole były jeszcze takie ze dwie, na szczęście teraz odeszły. Wielkie mi gwiazdy, pf.
    No tak, skoro Pattie to dziewczyna Oscara, to ja już nie mam pytań. Są siebie warci.
    Cash to leń. :D Nawet jej nie odmachał.
    Ale no właśnie. Według Casha Angie jest jego. Chwilę wcześniej twierdził, że ich związek...no nigdy nie powstanie, a teraz...Teraz Angie jest jego. I tylko jego.
    I wcale się nie dziwię...Młody by pewnie wybuchnął jakby Angie związała się z Nickiem lub Kurtem. On by dostał szału.
    " Albo Kurt wszystko wymyślił, bo heroina zaczęła mu wyżerać mózg i ma już jakieś urojenia. Albo Nick za dużo sobie wyobraża. "- albo Angie chce byś się nią zainteresował, robi to celowo, Cash!
    To jest to. Cash najchętniej rzucił by znajomość z Nickiem i Kurtem...ale by został sam. Bo to są cwaniaczki i on jest cwaniaczkiem. A puste dziewczyny lubią cwaniaczków, ale Cash nie lubi pustych dziewczyn. Rozmawiałyśmy kiedyś o tym, pamiętasz?
    Oj, biedny Cash. Na sam koniec dostał po głowie :C

    Czasami można odpuścić dziecku. W tym wypadku Kate zrobiła to, bo miała potrzebę. Woli nie ryzykować spotkania z Rickiem, to wcale nie jest dziwne.
    Siedzę w technikum na grafice. Wiem coś o terminach, haha. Grafik musi zrobić na czas. Niezależnie od swojej sytuacji. Ale z czystym sercem mogę powiedzieć, że największa kreatywność u grafika objawia się w środku nocy.

    London stał się samodzielny już dawno. Ale w tym wypadku nie chodzi o samodzielność...tylko o razem spędzony czas. No tak. Slash chociaż chce mieć mały wgląd w życie Londona. Cash zupełnie się odciął...ale Saul jako tata chce choćby w malutkim procencie wiedzieć, co się dzieje. W przeciwieństwie do Casha, nie wydaje sie, żeby Londonowi to przeszkadzało.
    Piątka, London, też nienawidzę zakupów!
    Hahahaha. No tak. W kwestii muzyki...co się dzieje dzisiaj, to bez komentarza pozostawię, Ale pytanie, czy Slash się dobrze czuje, było bardzo podobne, do tego, które zadałam mojemu tacie w jednej sytuacji związanej wlasnie z muzyką.
    Za to końcówka świetna. London chce iść na staż do NASA, nie wiedział jak to wszystko powiedziec ojcu...a ten zareagował jak należało. W końcu to życie Londona, jego wybory, a czy go życie za ten wybór skopie, czy nie, to i tak się nauczy.

    OdpowiedzUsuń