20 grudnia 2016

Bezustannie...

Gdyby nie fakt, że każdego dnia w radiu rozbrzmiewają świąteczne piosenki, nie wiedziałabym, co się takiego dzieje. Mijam wystawy sklepowe, które kuszą promocjami i mam wrażenie, że to wszystko jest poza mną. Funkcjonuję w całkiem innym świecie, którego sama nie potrafię zrozumieć, a może nawet nie chcę...
     Każdego ranka, gdy wysiadam na przystanku obok hotelu, w którym pracuję, myślę sobie, że kiedyś się zapomnę. Nie wysiądę, pojadę dalej, nad morze. Usiądę na plaży i pomyślę, że przecież tam, daleko za tą bezkresną, a zarazem tak bardzo spokojną (tu nie ma fal, morze jest spokojne, jak tafla jeziora) wodą znajduje się mój dom. Tak, kiedyś się zapomnę... ale na razie brakuje mi odwagi, a może nawet chęci. To nawet nie jest istotne. Czas powoli płynie, dnie uciekają, a ja mam wrażenie, że czegoś nie zrobiłam. Zmarnowałam czas, którego już nie złapię. Trwam w letargu. Trwam we śnie. Marnie sypiam, marnie jadam, marnie marzę...
     Mój przyjaciel wylądował dzisiaj w Nowym Jorku - cieszę się, że spełnia marzenia.
   Każdego dnia tęsknię, rozpamiętuję i walczę sama ze sobą, aby ponownie się nie upokorzyć. Każdego dnia patrzę w lustro i powtarzam, że moje serce dostało na imię Rose i zostało stworzone, aby bić dla kogoś, kto je naprawdę doceni... 

Nostalgicznie, może trochę smutno. Kochani, pragnę żyć Wam rodzinnych świąt, bo pamiętajcie, że rodzina jest najważniejsza.

(Zdjęcie mojego autorstwa)

2 komentarze:

  1. Oj tak. Wszędzie przedświąteczny szał. Nie tyle, co okres świąt jest najlepszy, a ten okres przygotowań. Poniekąd.
    Morze...bardzo je lubię. Do tego stopnia, że chciałabym nad nim mieszkać. Może i narażać się na sztormy, brak prądu, zalania, mróz, ale chciałabym mimo wszystko tam mieszkać.
    Czas...człowiek zazwyczaj późno zdaje sobie z tego sprawę. Chcemy realizować marzenia i całe życie czekamy na to "coś". A pod koniec okazuje się, że to "coś" już było i nic nas w życiu nie czeka.
    Ale to już pod koniec. Teraz jesteśmy młodzi, zarówno Ty i ja. Trzeba cieszyć się każdą chwilą.
    Rodzinne święta...bez rodziny nie ma świąt. Bardzo bym chciała wrócić do tego miejsca w czasie, kiedy mieliśmy wigilię wszyscy razem, nasza piątka, jedni dziadkowie i wujostwo, drudzy dziadkowie i wujostwo z kuzynką.
    Co prawda jeździliśmy my wtedy na dwie wigilie, albo były robione wszystkie razem.
    A teraz...od paru lat jest tak, że z częścią rodziny nie spotykam się w wigilię. To mnie strasznie boli, zwłaszcza że to część rodziny, którą kocham najbardziej, nie licząc rodziców i rodzeństwa.
    Przykro mi. Przykro mi, że mamy osobne wigilie, ewentualnie w pierwsze święto spotykamy się razem. Dlatego w tym roku, ja idę na dwie wigilie. Żeby być chociaż przez tę godzinkę, czy dwie z tą częścią rodziny.

    PS. A zdjęcie śliczne. Bardzo mi się podoba :)
    Wesołych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im ma się więcej lat, tym bardziej docenia się rodzinę podczas świąt, niż to co znajduje się pod choinką. Ja niestety drugie święta z rzędu spędzam bez rodziny, bo nie lecę do domu... może dlatego nie czuję tej całej atmosfery, bo po prostu mnie to nie dotyczy.
      Wiesz, z tym mieszkaniem nad morzem jest tak, że jak mieszkasz już nad morzem, to masz to gdzieś, haha. Chociaż moje morze różni się od tego Polskiego, nie ma fal... i takiej typowej plaży jak my znamy. I za zimno, aby się kąpać... chociaż spacerować można. Chyba będę musiała tam pojechać. Porobię parę zdjęć, aby się z Wami podzielić. :)

      Usuń