11 grudnia 2015

Rozdział 11


      Hej. 
No tak, mamy kolejny rozdział. Haniu, jak pisałam, jest to Twój rozdział, chociaż teraz tak sobie myślę, że w sumie jest to zapowiedź do Twoich rozdziałów. Ha, mam nadzieję, że się domyślisz, co ja mam takiego niecnego w swoich planach...  Zapraszam do czytania!


Rozdział 11

Wpatrywała się w kartę dań o kolorze kości słoniowej i zastanawiała się, co właściwie takiego miała zamówić. W sumie, to nie spodziewała się tego, że Slash zaprosi ją do jakiejkolwiek restauracji. Szczegóły współpracy mogli przecież omówić w parku na ławce, a wodę do picia sama mogła sobie kupić i to tyle. A nim się obejrzała, to siedziała w przytulnym pomieszczeniu z kadzidełkami i kelnerami z białymi muszkami, którzy tylko czekali aby dopaść do stolika. Nie raz przechodziła obok tego miejsca, ale dla to nie był jej świat. Nie było ją stać nawet na zwykły deser, a co dopiero na obiad. Skrzywiła się chowając twarz za menu. Zerknęła na to co leżało przed nią na stole. Dobra, potrafiła kulturalnie się zachować, ale zaczynała się bać, że stres tak po prostu ją zje i zacznie robić jakieś głupoty. I jeszcze jedna sprawa, co takiego miała wybrać? Najdroższą rzecz? A może najtańszą? Albo pośrednią. W sumie, to zawsze chciała spróbować owoców morza, ale wiadomo... cena mówiła sama za siebie. Teraz miała właśnie taką okazję. Popatrzyła na cenę. Tyle to zarabia w tydzień. Obiad zje w przeciągu czterdziestu minut, ale skoro Slash był w stanie zapłacić za zwykłą wodę dwadzieścia dolarów, to za  może i trochę więcej za owoce morza. Zamknęła kartę i popatrzyła na kelnera, który stał już nad Slashem i przyjmował zamówienie. Powiedziała co takiego sobie życzy i blado się uśmiechnęła. Do tego wzięła tak jak Slash wodę z cytryną.
            - Wybacz, zamówił bym wino, ale wiesz... na alkohol, to ja mogę sobie teraz tylko popatrzeć. -  Slash powiedział do niej z uśmiechem wpatrując się w nią. Kate starała się uciekać wzrokiem na boki, aby tylko nie patrzeć swojemu towarzyszowi w oczy. Trochę zaczynało już ją denerwować, iż Hudson dokładnie studiował każdy element jej wyglądu. Jedyne z czego mogła się cieszyć, iż częściej patrzył w jej oczy niż piersi, ale i tak czuła się skrępowana. Nerwowo poruszyła się na swoim krześle.
            - Jasne, rozumiem. - Kiwnęła głową.
            Slash postarał się już na nią nie patrzeć, bo sam zdał sobie sprawę z tego, że zaczyna przeginać. Zaczął skubać serwetkę, która leżała na stoliku. Może i dawał tym samym do zrozumienia, iż czuł się trochę znudzony, ale chociaż nie wpatrywał się tak uporczywie w swoją towarzyszkę, która rozglądała się po sali, jak po jakimś muzeum. Kate nigdy nie przypuszczała, ze kiedykolwiek ktoś zaprosi ją na taki obiad. Nigdy też nie przypuszczała, że tym kimś będzie jeden z lepszych gitarzystów. Jednak życie bywa przewrotne, pomyślała przyglądając się właśnie obrazom wiszącym na ścianach. Wszystko miało taki klimatyczny wystrój, iż mogła poczuć się tam jak w domu. Blado się uśmiechnęła do kelnera, który postawił przed nią szklankę w z wodą. Upiła jeden łyk, wtedy Slash popatrzył na jej usta. Wydawało mu się, że wszystko widzi w zwolnionym tempie, jak kobieta przybliża szklankę do ust, upiła jeden łyk, potem je oblizuje i się uśmiecha.
            - Opowiedz coś o sobie. - Odezwał się, musiał zająć jakoś myśli, aby odpędzić od siebie wszystkie wizje erotyczne związane z Kate.
            - A co chcesz wiedzieć?
            - To co możesz mi powiedzieć.
            Kate westchnęła. W sumie, to co ona mogła takiego powiedzieć? Najchętniej to by nic nie mówiła. Przecież Slash wszystko, to co było mu potrzebne, aby zaufać jej umiejętnością miał w CV, które znajdowało się u Ericka. Nie prościej było iść do producenta i po prostu poprosić o ten kawałek papieru, a nie łazić po drogich restauracjach? Kate popatrzyła na Slasha i wtedy zaobserwowała dość dziwną rzecz. Hudson miał cały czas wzrok wlepiony w nią, albo w serwetkę, ewentualnie w szklankę. Nie wodził wzrokiem za innymi kobietami, a przecież było w tej sali ich pełno. I na pewno nie jednak była bardziej seksowna niż ona sama. Jednak Slasha one nie obchodziły. Slasha?! Właśnie, Slasha, tego kobieciarza... dobra, może trochę się zmienił przez ostatnie lata, ale nie zmianie nie pozostawał fakt, iż nadal był facetem, który po prostu lubił kobiety.
            - Mam trzydzieści lat. Skończyłam ASP z wyróżnieniem. Podobno byłam najlepsza na roku, chociaż ja tak nie twierdzę, ale mam ten dyplom, to mogę się cieszyć. Zanim trafiłam do wytwórni, to pracowałam w kinie jako kasjerka, a potem udało mi się załapać do wydawnictwa, aby robić obrazki do książek dla dzieci, ale niestety prezes zamknął mój dział, bo bajki już się nie opłacały. Wiesz, teraz dzieciaki wolą grać na komputerze niż czytać książki. Byłam zmuszona poszukać innej pracy i tak trafiłam do Ericka, który dał mi do obróbki twoją okładkę. - Wyrecytowała. Poczuła się trochę, jak w szkole, kiedy to nauczyciel wyciąga każdego, aby opowiedział coś o sobie.
            Slash jeszcze raz na nią popatrzył. Nie o to mu chodziło. Ciężko westchnął.
            - Ale powiedz coś o sobie, a nie o swojej pracy.
            - Ale co ja mam niby takiego powiedzieć?
            - Masz psa?
            Pomyślał, jak zadał już to pytanie. Bardziej chyba wygłupić się nie mógł. Kate na początku się spięła, a potem uznała to za żart i po prostu wybuchnęła śmiechem. No to może nie było tak źle, jak udało się mu ją rozbawić. Też blado się uśmiechnął, ale oczekiwał odpowiedzi. Musiał się dowiedzieć, czy ta dziewczyna, którą widział w sobotę rano, to była na pewno ona.
            - A nie lubisz tych, którzy nie mają psów i wyrzucasz ich z pracy? - Zapytała z lekką kpiną.
            - Nie, po prostu... no... - Szukał szybko jakiejś wymówki. - Wiesz, mam taką manie. Pytam się ludzi, czy mają psy. Nie wiem, po prostu muszę to wiedzieć. Takie moje zboczenie.
            Jesteś idiotą, Slash. Nic więcej na to nie mógł pomyśleć. Bardziej chyba nie mógł się wygłupić, natomiast Kate czuła się co raz bardziej rozbawiona.
            - To zaspokoję twoje pragnienie wiedzy. Tak, mam labradorkę, która wabi się Sally. - Odparła upijając kolejny łyk wody.
            O ile dobrze pamiętał, to tamta dziewczyna była z labradorem, no to wszystko się zgadzało. Widział wtedy właśnie Kate. Naprawdę musiała coś w sobie mieć skoro za pierwszym razem go urzekła. Tylko szkoda, iż była taka niedostępna.
            - Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
            - No to jak możesz to możesz mi powiedzieć, czy masz... męża? Chłopaka? Kogoś na stałe?
            Kolejne ważne pytanie na które Slash musiał znać odpowiedź, tylko tym razem Kate już przestała dobrze się bawić. Ponownie zesztywniała. Wbiła wzrok w talerz, który przed chwilą kelner przed nią postawił i zastanowiła się właściwie, co miała takiego powiedzieć. Chyba nie musiała zwierzać się jemu ze swoich spraw rodzinnych, bo to raczej nie miało sensu. Co prawda, nie było sprawiedliwe, iż Kate wiedziała o gitarzyście trochę więcej, ale w końcu on był osobą publiczną, a ona nie. I to właśnie była ta różnica. Zaczęła dłubać w swoim daniu.
            - Nie, nie mam męża, nie mam chłopaka, narzeczonego, ani nikogo innego z kim był miała dalej iść przez życie... mam za to... syna. - Dodała po cichu.
            Zaczynał się cieszyć, kiedy dotarło do niego, iż jest sama, jest wolna, można się za nią wziąć, ale jego entuzjazm opadł, kiedy usłyszał, iż ma dziecko. Wcześniej wspomniała, iż skończyła trzydzieści lat, to jej syn nie mógł mieć więcej niż dziesięć. No może dwanaście. Na pewno był jeszcze dość małym dzieckiem.
            - Syna? - Zapytał lekko zażenowany.
            - No tak, syna. Wiesz, osobnik płci męskiej, jak ty, ale taki jeszcze niewyrośnięty. Ma siedem lat. - Wzruszyła ramionami.
            - Pewnie uroczy jest. Dzieci w tym wieku są bardzo urocze.
            - Taaa...
            I na tym skończyła się rozmowa na tematy osobiste. Slasha na tyle zgasiła informacja o istnieniu Alana, iż wolał już o nic więcej nie pytać, aby bardziej się nie wygłupić. Postanowił po prostu przejść do spraw zawodowych, bo tak było najbezpieczniej.


***

Cash siedział na kanapie w salonie i przełączał kanały w telewizorze. Oczywiście nie było nic ciekawego, co by mogło go zainteresować. Albo bajki dla dzieci, albo głupie seriale dla nastolatków, albo jakieś denne filmy na które nie potrzebnie wydaje się pieniądze. Pomyślał sobie, że przecież te fundusze można by było przeznaczyć na pomoc np głodującym dzieciom w Afryce. Wszystkim by to na dobre wyszło, a w telewizji by nie było takich ogłupiających programów. Patrzył właśnie na któryś z kolei odcinek nowej serii Beverly Hills  90210. No dobra, serial niby tak jakby o nim. Bogaty dzieciak, bogata rodzina, Beverly Hills, problemy w szkole i tak dalej. Jednak jakoś nie widział podobieństwa między sobą, a postaciami wykreowanymi w tym serialu. Oni mieli takie przyziemne problemy, iż zaczynali wydawać się bandą debili, która myśli tylko o seksie i dobrym makijażu, jeszcze zakupach. Analizował dokładnie postać Silver, która właśnie rozpaczała po tym, jak chłopak ja zostawił, bo nakręciła film pornograficzny, kiedy to roboli sobie dobrze w składziku dla woźnego, a potem ten filmik obejrzała cała szoku i Dixson miał krótko mówiąc przerąbane. I gdzie tu była logika? Dziewczyna miała dopiero piętnaście lat, a rozpaczała jak czterdziestka z piątką dzieci, którą maż zostawił.
            Obok Casha usiadł London i popatrzył na ekran telewizora. Potem na swojego brata i zastanawiał się, dlaczego Cash to właściwie ogląda.
            - Nie ma nic mądrzejszego? - Zapytał.
            - Nie ma. London, bądź bardziej wyrozumiały. Ją facet zostawił, bo nakręciła pornola. Rozumiesz?
            London wybuchnął śmiechem.
            - A ta Naomi obraziła się na Annie, bo ta druga obiecała pierwszej, że nigdy nie będzie się lizała z Ethanem, ale Annie nie wytrzymała i wiesz...
            Cash znacząco popatrzył na brata.
            - Skąd to wiesz? Oglądasz to?
            - Nie, ale koleżanki z mojej grupy nałogowo i ciągle o tym gadają.
            - Szkoda, że ja nie mam takich prostych problemów. Wolałbym rozpaczać, z powodu jakiegoś kiepskiego pornola, albo tego, iż obiecałem kumplowi, ze nie przelecę jego dziewczyny, a i tak to zrobiłem, niż z tych powodów co naprawdę mam.
            London zamyślił się na chwile. W sumie, to Cash nie miał racji, bo może inne dzieciaki miały właśnie takie problemy i to wszystko było normalne? No cóż, Beverly Hills, to jednak nie był normalny świat. Można powiedzieć, że to był świat w świecie. Tu rządziły trochę inne prawa niż na całej reszcie globu. Liczyła się kasa, sława, kasa, sława, kasa, sława, dobry samochód, piękny ogród, kasa, sława, kasa, sława, nazwisko, wpływy rodziców. Młodzi ludzie z tej dzielnicy miasta mieli trochę inne postrzeganie na rzeczywistość niż cała reszta i dla nich takie z pozoru banalne problemy były już tragedią. Bo o co innego mogli się martwić? Rodzice dawali im wszystko. Przez sławę mieli swoje wierne grono wyznawców. Żyć nie umierać, tylko dlaczego Cash i London jakoś nie wpasowali się w to środowisko? Z rówieśnikami z okolicy, to woleli nawet nie rozmawiać, bo nie miało to najmniejszego sensu. London jeszcze doskonale pamiętał czasy szkoły średniej, kiedy głownie wszystko kręciło się wokół kasy i jak najlepszej pozycji w grupie, a nie tego co najważniejsze w szkole - nauki. Ludzie woleli zajmować się tym, aby stać się w szkole jak najbardziej popularnym i lubianym niż zajęciami lekcyjnymi. Cóż, banda snobów i nic więcej.
            I nagle przeszła go przerażająca myśl, że jakby ich matka żyła, to by mogli być tacy sami. Aż mu się z tego wszystkiego zrobiło gorąco.
            - Gdzie ojciec? - Z zamyślenia wyrwał go głos Casha.
            - Na randkę chyba poszedł. - Odparł London lekko się uśmiechając.
            - Co?!
            - Odstawił się, jak na jakiś pokaz mody, biegał po domu, jak ze sraczką, stwierdził, że idzie niby do Mylesa... ale jakoś mu nie wierze.
            - Ciekawe z kim... - Zamyślił się Cash.
            - No pewnie z jakaś kobietą.
            - No ja myślę, że nie z facetem.
            - Słuchaj, Na pewno jutro internet zostanie zlany ich zdjęciami. Przecież Slash i jakaś kobieta, to naprawdę sensacja - Odpowiedział London przełączając kanał, bo już nie mógł patrzeć na ten serial.
            Cash chciał już coś odpowiedzieć, kiedy do ich uszu dobiegł dzwonek do drzwi, a potem szczekanie Lou. Jeden chłopak popatrzył na drugiego, ale żaden z nich nie miał ochoty, aby ruszyć się z miejsca. W końcu, przecież ani Cash, ani London nikogo się nie spodziewali, to owa wizyta nie mogła być niczym ważnym. Postanowili, że to po prostu zignorują, ale osobnik stojący pod drzwiami stawał się co raz bardziej natarczywy i nawet mu się nie śniło, aby tak po prostu sobie pójść. Dzwonił, a potem zaczął walić z czego pies przestawał wytrzymywać psychicznie. W domu zrobił się taki hałas, że siedzenie na kanapie i czekanie na spokój nie było już tego warte.
            London jeszcze raz popatrzył na Casha, ale ten tylko przełączał kanały i ani mu się śniło ruszać. Nie pozostawało nic innego, jak starszy z braci musiał iść do drzwi. Wstał z kanapy i skierował się ta stronę będąc nastawionym na zobaczenie jakiegoś akwizytora, albo co gorsza dziennikarza. Chłopak naprawdę nie rozumiał tych hien z różnych mediów, którzy po prostu nie rozumieli, że na jakiekolwiek spotkanie ze Slashem wypada się tak po prostu z nim umówić. Zadzwonienie do menadżera i wyznaczenie daty wywiadu chyba nie było takie trudne, prawda? Jednak dla niektórych w tym świecie za trudne. Nacisnął klamkę, otworzył drzwi i się lekko zdziwił. Nie zobaczył akwizytora, dziennikarza, czerwonego kapturka, który chce cukierka. Zobaczył po prostu rudowłosą dziewczynę o imieniu Angie, która stała z zniecierpliwioną miną i patrzyła się w Londona, jak w ostatniego zwyrodnialca, bo nie chciał jej wcześniej otworzyć.
            - Ducha zobaczyłeś? - Jęknęła Angie wchodząc do domu nie czekając nawet na zaproszenie.
            London wzruszył ramionami i zamknął drzwi. Dziewczyna usiadła obok Casha na kanapie, a zaraz na kolana wskoczył jej Lou, który zaczął piszczeć z radości. Rudowłosa pytająco popatrzyła po braciach, bo jakoś nie przypominała sobie, aby Hudsonowie mieli jakiekolwiek zwierze. Oczywiście nie licząc teściowej Slasha, a babci chłopców, która czasami przebywała w ich w domu.
            - To pies babci. - Wyjaśnił London.
            - Po co przyszłaś? - Mruknął Cash nawet nie patrząc na dziewczynę.
            - Oj, przestań już tak się dąsać. To, że poszłam do kina z Kurtem. To nic nie znaczy przecież.
            - No jasne, bo tylko poszłaś z nim do kina. - Syknął Cash.
            - Braciszku, czy ty jesteś zazdrosny?
            London stanął na wprost Casha zasłaniając mu tym samym widok na telewizor. Cash wrogo na niego popatrzył. Tak był zazdrosny o Angie i po prostu nosiło go wiedząc, iż ten dupek Kurt mógł ją obmacywać. Dziewczyna oczywiście wszystkiemu zaprzeczała, ale jaka była prawda, to tylko ona wiedziała. Jednak młody Hudson nie chciał się do tego przyznać. Przecież nawet oficjalnie nie był z Angie i sam nie wiedział, co go takiego hamuje, aby po prostu jasno sobie powiedzieć, że zależy mu na rudowłosej bardziej niż na takiej zwykłej koleżance.
            - Nie jestem. - Mruknął.
            - Czy ja wam już mówiłam, że nudni jesteście? Słuchajcie, Hannie robi imprezę na swoją szesnastkę. Nie chce mi się iść samej.
            - I co? Mamy robić za twoich ochroniarzy? - Prychnął Cash. - Poza tym Amy nie puści cię na żadną imprezę po tym, jak przepadłaś, kiedy twoi rodzice byli w Londynie.
            Angie zaśmiała się i założyła sobie ręce za głowę.
            - A tu się mylisz. Bo moja mama siedzi teraz u Axla. A Izzy... co go obchodzi, gdzie ja chodzę? Powiem mu, że idę do Hanny się pouczyć i mi uwierzy. - Odpowiedziała z uśmiechem. - To jak?
            - A kiedy to ma być?
            - W piątek.
            - Dobra, mogę iść. - Powiedział London. Cash popatrzył na niego ze zdziwieniem. - No co? Trzeba czasem się zabawić, prawda?
            - No i taka postawa mi się podoba! - Powiedziała Angie z uśmiechem.

9 komentarzy:

  1. Jedna sprawa mi się nie podoba... CZEMU TAKIE KRÓTKIE? :( Brakuje mi dalszej relacji z 'randki' Slasha, bo byłam mega ciekawa, jak rozwinie się ich spotkanie, a Ty znowu to ucięłaś :( Po raz kolejny się powtórzę, że uwielbiam jak piszesz, bardzo przyjemnie się to czyta i sprawia mi to przyjemność :) Czekam na następny rozdział!

    http://guns-n-roses-gnr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba musisz przywyknąć do tego, że rozdziały są właśnie takiej długości. Kiedyś były dłuższe, ale stwierdziłam, że są o wiele za długie... Oj tam ucięłam... po prostu ja buduję napięcie :D

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Tak szczerze to jestem zbyt podekscytowana wciąż. Zacznę od końca, sama rozumiesz dlaczego...Chcę ci podziękować Różyczko, że robisz mi taką niespodziankę i...jej to cudowne, serio. Czuję się bardzo wyróżniona w tym momencie :) No...London i impreza? Kto by się spodziewał. Tak jak ci napisałam już nie mogę się doczekać, ale będę cierpliwa, muszę być.
    W sumie London ma rację- gdyby Perla żyły oni mogliby mieć takie same, żałosne problemy.
    Co do Slasha to on wciąż mnie bawi. Ale w sumie ja się nie dziwię, że Kate czuła się niezręcznie, bo w sumie jak się na nią nie gapi, to wypytuje. W sumie bardzo ciekawi mnie co będzie dalej z nimi. Kurde...Hudson się zauroczył? W sumie pierwszy raz od śmierci Perli spojrzał na jakąś kobietę inaczej i do tego jest to TA dziewczyna z psem, która tak zwróciła jego uwagę. Zobaczymy co z tego wszystkiego wyniknie.
    Oj Różyczko, oby do następnego piątku, a tym bardziej tego za dwa tygodnie- jak wyjdzie, że moje domniemania są prawdziwe, to już w ogóle zacznę żyć tym opowiadaniem haha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, nie ma za co dziękować.
      Ja wiem, o czym marzysz, a... no niech się Twoje marzenia spełnią chociaż tak :) Haha. Dla mnie to naprawdę niewiele, a wiem, jak wiele dla Ciebie, więc pomyślałam sobie... czego się nie robi dla zaginionej siostry, haha.

      Och, Slash będzie Cię bawił do samego końca, haha. Bo cóż... no nie ma co ukrywać, że on ma teraz lekki problem z kobietami. Co może wydawać się dość dziwne, ale jednak tak jest. Chociaż ma teraz jakąś motywację do życia... ale to będzie naprawdę ciężka droga... a na samym końcu może nic nie będzie? Zobaczymy.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Witam. Wpadłam tutaj nie żeby się zareklamować, a by poinformować, że z przykrością, ale muszę ciebie i twoje opowiadanie opuścić. Nie mam czasu na czytanie wszystkich, właściwie to mam bardzo mało wolnego czasu, więc zwyczajnie poświęcam go na czytanie opowiadań tych osób, które znajdują czas także na moje opowiadania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. witaj Rose. chyba zacznę tak niezbyt miło, ale po prostu się wkurzyłam przez ten komentarz na górze. "muszę ciebie i twoje opowiadanie opuścić. Nie mam czasu na czytanie wszystkich, właściwie to mam bardzo mało wolnego czasu, więc zwyczajnie poświęcam go na czytanie opowiadań tych osób, które znajdują czas także na moje opowiadania." - brak mi słów po prostu. wydaje mi się, że jak coś się podoba, to zawsze znajdzie się na to jakąś wolną chwilę, czytanie rozdziału nie zajmuje zresztą pół dnia i można to zrobić w szkole, na uczelni, na przerwy w pracy, cokolwiek, wiem po sobie, bo sama często czytam w szkole czy nawet jak czekam w kolejce w banku... nieważne, że Twoje opowiadanie pewnie jest lepsze niż nie jednej osoby która czyta u niej, ale one czytają u niej, a Ty nie, więc to "pozdrawiam" z kropką nienawiści na końcu podchodzi mi pod take grzeczne "chuj Ci w dupę".

    dobra, haha, przejdę do rozdziału.

    czyli w sumie dobrze podejrzewałam, że Slash niezbyt entuzjastycznie zareaguje na to, że Kate ma dziecko. ten tekst, że dzieci w tym wieku są urocze był chyba tylko z grzeczności. ale wydaje mi się, że lepiej, że właśnie ona teraz mu o tym powiedziała, na samym początku znajomości, niż miałby się dowiadywać przez przypadek czy nawet od niej samej, jakby ta znajomość wskoczyła już na trochę wyższy poziom. co mam nadzieję, że się stanie!

    Kate chyba nadal jest taka zbyt onieśmielona przy nim, ale to akurat rozumiem. nawet bardzo. z czasem pewnie się bardziej otworzy, ale też pewnie potrzebuje czasu. mam wrażenie, że ona od dawna nie miała żadnego faceta...

    London chce wyjść na imprezę? no nie wierzę, co się stało? ale wydaje mi się, że on bardziej pójdzie tam w roli opiekuna Casha i Angie niż żeby nachlać się i poimprezować z obcymi ludźmi. chociaż mogę się mylić, to będzie ciekawe. o Jezu, już sobie wyobrażam, że Angie i Cash ciągną do domu zalanego Londona...

    i nadal myślę, jak jego synowie mogą zareagować na Kate. niby pojawia się temat kobiety w jego życiu i nic takiego się nie dzieje, nie planują jak jej się pozbyć etc. chyba sami już chcą, żeby ojciec ułożył sobie w końcu życie, nie może żyć cały czas przeszłością, minęło trochę lat. ale i tak ciągle mi się wydaje, że London przyjąłby wiadomość o jego związku z Kate lepiej niż Cash. dobra, nie ma żadnego związku, co ja gadam.

    to tyle na dzisiaj. pozdrawiam i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie, jeszcze działa ta śmieszna zasadna: komentarz za komentarz... ale w sumie nie ma co się nad tym roztrząsać. Płakać przecież z tego powodu nie będę, haha. Ja nie wiem, może to była delikatna forma zaproszenia mnie na swój blog. Jak będziesz czytać moje, to ja będę czytać twoje, więc rusz dupę, jeśli chcesz moje komentarze. No chyba nie chcę, haha... i dziękuję, że napisałaś to co napisałaś, bo ja nie miałam tyle odwagi!

      A teraz do właściwego komentarza.
      Alan jest trochę młodszy od Casha, kiedy Perla zginęła. I w sumie tu może zrodzić się mały problem... bo można powiedzieć, że Slash w tym momencie nie stracił tylko żony, ale także syna, a tu mamy kobietę i chłopca. Ale masz rację, że Cash może mieć większy problem z akceptacją. Jednak tu nie chodzi o samą kobietę (no dobra, piszmy, że Kate) bo wydaje mi się, że to już Casha nie obchodzi. Ale gorzej z Alanem, bo dlaczego Alan może mieć w Slashu ojca, kiedy Cash nie miał go, kiedy najbardziej tego potrzebował...? Trudne sprawy, haha.

      Bobrze, jaka to piękna wizja... Cash ciągnie do domu zalanego Londona... ale dobra, chyba raczej nie da się jej spełnić, haha. Aczkolwiek, oj tam, London także da się trochę ponieść zabawie. W końcu, sam doszedł niedawno do wniosku, że czegoś mu brakuje.

      Pozdrawiam...
      I wiem, wiem, mam u Ciebie zaległości, ale spokojnie, nadrobię :)

      Usuń
  5. Część Kate ze Slashem niezwykle trudno mi skomentować. Po prostu rozmowa, podczas ktorej Slash częsciowo zrobił z siebie idiotę. No, ale jak dowiedzial się, że Kate ma syna, to trochę ostygł. Chociaż...pewnie i tak by mu to nie przeszkadzało. Pytanie tylko co na to jego dwaj synowie, jakby Kate i Slash mieli zostać parą?
    Wyobrażenie Casha, który siedzi rozwalony na kanapie i przełącza programy mnie rozwaliło. No geniusz.
    "London, bądź bardziej wyrozumialy. Ją facet zostawił, bo nakręciła pornola. Rozumiesz?"- hahahahahahahahahahaha, już słyszę ten ton Casha i ryczę ze śmiechu. "Wolałbym rozpaczać, z powodu jakiegoś kiepskiego pornola, albo tego, iż obiecałem kumplowi, ze nie przelecę jego dziewczyny, a i tak to zrobiłem, niż z tych powodów co naprawdę mam"- w połowie śmieszne, w połowie przykre. Połowa śmieszna to ta o tych pornolach i przeleceniu, a połowa przykra o powodach, które Cash naprawdę ma. Bo ma, naprawdę cięzkie.
    "- No ja myślę, że nie z facetem."- nie no, Cash, wygrywasz dzisiejszy dzień! Młody mistrzu, ucz mnie!
    - Braciszku, czy ty jesteś zazdrosny?"- i wydało się. Cash naprawdę jest zazdrosny o Angie. On ją baardzo lubi, jak już pisałam pod 12. Jeśli stanie się to ze Stradlinami, co pisalam pod 13 to nie zdziwię się w ogóle jak Ang przyjdzie do Hudsona z płaczem i nigdy mnie nie zdziwi jakby zostali parą. Mało tego, mnie by to pasowalo. I tak oto Stradlinowie i Hudsonowie to jedna rodzina by była. O czym ja piszę...
    " I co? Mamy robić za twoich ochroniarzy? "- w tym rozdziale Cash Hudson wygrywa. Młody ma całkiem dobre teksty. Hah.
    To ja lecę pod 10. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. O God... Slash jest taki uroczy na tej randce. ♥♥♥ Mam nadzieję, że coś z tego będzie. :3
    Cash i te głupawe seriale.. :') Szkoda, że brazylijskich telenowel nie zaczął oglądać. XD

    OdpowiedzUsuń