30 grudnia 2015

Rozdział 14

     Cześć.
Taka mała niespodzianka i postanowiłam opublikować ten rozdział parę dni wcześniej. Następny powinien ukazać się w sobotę, albo niedzielę. Zapraszam Was do czytania i oczywiście komentowania. I mam taką małą prośbę, jeśli czytasz to opowiadanie i nie komentujesz, to ujawnij się. Ciebie to nie boli, a dla mnie naprawdę wiele znaczy. Bo szczerze... nie rozumiem tego strachu, czy także olewania komentowania przeczytanych rozdziałów. Dla mnie, osoby piszącej takie zachowanie jest po prostu przykre. Jeśli nie komentujesz, dla mnie nie istniejesz. 


Rozdział 14

Siedzenie w samochodzie pod domem Axla, chyba nie było dobrym rozwiązaniem. Tak mu się wydawało. W końcu, to chyba nie jest normalne, że jakiś samochód, który nie należy do właściciela posesji stoi pół dnia pod płotem. Jednak Slash musiał spotkać się z Amy, a to wydawało mu się jedyne, rozsądne rozwiązanie. Tym bardziej, że kobieta przestała odpisywać już na SMS'y, nie odbierała telefonu. Po prostu zapadła się pod ziemię. A najgorsze było to, że gitarzysta nawet nie miał pewności, czy jego przyjaciółka tam jest. Pozostawało mu tylko czekać na cud. Włączył radio w samochodzie, zsunął się na fotelu prawie do pozycji leżącej i uświadomił sobie, że zachowuje się jak jakiś szczeniak, który czeka na dziewczynę swoich marzeń. No jednak, ta sytuacja była dość absurdalna, a jeszcze obawiał się, że Axl zaraz wyleci na niego z siekierą, że ma spierdalać. Nagle przed oczami stanął mu właśnie taki obrazek, co wywołało u Slasha delikatny uśmiech. Popatrzył w stronę domu swojego byłego przyjaciela. W tym momencie, miał ochotę nacisnąć pedał gazu i po prostu uciekać. Jak pech, to pech. Zamiast Amy, to z domu wyszedł Axl. Hudson szybko przeszedł na tylne siedzenia, gdzie były przyciemniane szyby. Był jakiś cień nadziei, że Rose go nie zobaczy.
            Axl wyszedł z posesji. Miał włożone ręce w kieszeni spodni i skierował się w stronę przeciwną niż stał samochód Slasha. Odwrócił się na chwilę i popatrzył na auto. W tym momencie po Hudsonie przeszedł zimny dreszcz, ale nie pozostawało mu nic innego, jak po prostu siedzieć i liczyć na to, iż Axl sobie pójdzie. Tak też się stało. Rose wzruszył ramionami i poszedł dalej. Zniknął za zakrętem. Slash odetchnął z ulgą, chociaż miał wrażenie, że jego przyjaciel doskonale wiedział do kogo należy ten samochód. Ponownie wrócił na miejsce kierowcy i dalej miał zamiar wyczekiwać, kiedy uświadomił sobie jedną rzecz. Skoro Axl poszedł, to Axla nie ma w domu, to Amy siedzi tam najprawdopodobniej sama. Pójdzie do drzwi, zadzwoni, otworzy mu jego ruda przyjaciółka i będą mogli pogadać. Jednak życie czasami bywa łaskawe. Tylko teraz pozostawała jeszcze kwestia, na jak długo Axl wyszedł. W sumie, to nie jechał nigdzie samochodem, to pewnie nie na długo. Nie było czasu do tracenia.
            Po paru sekundach stał pod bramą. Czuł się dość dziwnie. Kiedyś to wchodził sobie do tego domu, jak do siebie i nikt nie miał do niego pretensji. A teraz? Znając Axla, to pewnie miał ochronę, która była wyczulona na wszystkie osobniki podobne do znienawidzonego gitarzysty. Wejście pewnie groziło śmiercią, bo nawet psy było wyszkolone, aby atakować osobników w czarnych lokach. No tak, jednak sprawa, nie była taka prosta, a czas powoli płynął. Kręcił się jakiś czas pod płotem, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że jest idiotą. Domofon. Wystarczy zadzwonić, powiedzieć, kim jest i tyle. No i też tak zrobił. Chociaż serce waliło mu, jak oszalałe.
            - Słucham. - Usłyszał kobiecy głos. Tylko był jeden mały problem. To nie był głos Amy. No tak, nie przewidział, iż w domu może być jeszcze partnerka Axla. I co teraz miał zrobić?
            - Ekchm.. - zająknął się. - Czy jest może Amy? - Zapytał.
            - A kto pyta?
            Czy ta cała Kim musiała być taka dociekliwa? Nie mogła po prostu powiedzieć, czy Amy jest w domu, albo czy jej nie ma. Kopał krawężnik i to wszystko wydawało mu się być co raz bardziej absurdalne.
            - Jej przyjaciel. - Odparł.
            Przecież nie mógł powiedzieć kim jest, jednak jakby nie było, to Kimberly była partnerką Axla. Nie wiadomo, jaki miała stosunek do samego Slasha, bo przecież też mogła go nienawidzić. Powiedziała mu, aby poczekał chwilę. Oparł się o bramę. Po paru minutach usłyszał czyjeś kroki, odwrócił się i zobaczył Amy.
            Przeraził go ten widok. Chyba jeszcze nigdy nie wiedział rudowłosej w tak kiepskim stanie. Nie, raz widział. Kiedy była jeszcze żoną Chrisa. Oczy zapuchnięte od płaczu, cała się trzęsła i chowała za włosami. Gdzie się podziała ta odważna kobieta, która jest postrachem prokuratorów? Slash miał wrażenie, że stoi przed nim całkiem obca osoba. Amy wyszła na ulicę. Popatrzył na Hudsona, do jej oczu ponownie napłynęły łzy, a potem po prostu się w niego wtuliła, jakby oczekiwała jakiejś pomocy, chociaż wiedziała, że tak naprawdę, to nie da się nic zrobić.
            - Spokojnie, Mała.. - Szepnął jej do ucha. - Może da się to jeszcze poukładać.
            - Nie, nie da się... Izzy mi nigdy tego nie wybaczy. - Wyjęczała mu w koszulę. - A ty jesteś pojebany, że wchodzisz na teren Axla.
            - A co? On pies, że zaznacza swoje terany? Sika na lampy? - Zażartował.
            Udało mu się osiągnąć cel, bo Amy oderwała się od niego i lekko się uśmiechnęła. Jednak, to co powiedział, to było dość zabawne, ale i tak przebywanie Slasha w tych okolicach było dość ryzykowne. Odsunęła się od niego, oparła się o bramę i włożyła dłonie do kieszeni spodni. Pociągnęła nosem i starała się, jakoś uspokoić. Nie chciała przecież robić scen na ulicy, bo przeczytanie o sobie w jutrzejszym wydaniu gazety, to było coś czego najmniej w tym momencie potrzebowała.
            - Zaprosiłabym cię do środka, ale rozumiesz...
            - Tak wiem... tak tylko przyjechałem, bo... sam nie wiem... Amy... - Chwycił jej dłoń. - Nie ważne, co zrobiłaś, nie ważne, że Izzy jest moim kumplem... możesz zawsze na mnie liczyć. I jakbyś chciała tak po prostu pogadać, to wiesz, gdzie mieszkam.
            - Dzięki. - Szepnęła. - Ale może lepiej spotkajmy się w... jakiś lepszych okolicznościach?
            Slash kiwnął głową. Nie chciał się z nią rozstawać w takim momencie, ale przecież nie była sama. Miała brata, bratową. Ucałował ją jeszcze w czoło, a potem poszedł do swojego samochodu. Amy pomachała mu na pożegnanie. Odjechał, chodnikiem szedł akurat Axl. Slash odetchnął z ulgą, bo zdążył w ostatniej chwili. Nawet wolał sobie nie wyobrażać, jakby mogło wyglądać jego spotkanie z Rose'm. Chociaż musiał przyznać sam przed sobą, że nie raz o myślał. Jakby nie było, to Axl był jego przyjacielem. Przez pewien czas jedną z bliższych mu osób, a ich znajomość nie polegała tylko na kumplu do kieliszka. Rozmawiali i to bardzo dużo rozmawiali. Na poważne tematy, aż w końcu coś się stało. Wytworzyła się miedzy nimi niewidoczna ściana, która zaczynała wszystko utrudniać, aż któregoś dnia Slash zdał sobie sprawę, że ma tego rudzielca dość. Negatywne emocje przeważały nad tymi pozytywnymi.  Starał się też zrozumieć Rudego. Czy odejście z zespołu, to był naprawdę powód, aby aż tak się obrażać i nadal trzymać w sobie tą urazę? Czy to nie było podobne, do zachowania dzieciaka z piaskownicy? A może chodziło o coś innego. Axl tak naprawdę ma inny powód, tylko nigdy nie powiedział o co tak właściwie chodzi. Jak zawsze po prostu zamknął się w sobie zamiast normalnie pogadać.


***

            - Co byś zrobiła, jakby jakiś facet zaprosił cię na spacer z psem?
            - Co? Z psem? Dlaczego z psem?
            - Bo on ma psa, ty masz psa i miło razem chodzić po parku.
            - Ale ja nie mam psa.
            - Oj, Em, pytam tak czysto teoretycznie.
            - Zależy co to byłby za facet. Jak jakiś zajebiście przystojny, to bym nawet wzięła jakiegoś kundla ze schroniska, aby tylko pochodzić po tym parku.
            Kate zamyśliła się na chwilę. W sumie, to sama nie wiedziała, co by jej szkodziło iść ze Slashem na ten spacer. Przecież, to nie było jeszcze niż złego. Zawsze jakaś okazja, aby po prostu wyrwać się z domu i pobyć trochę z dala od własnego życia. Popatrzyła na Emmę, która cały czas wodziła wzrokiem za kelnerem. Prowokująco przygryzała rurkę od swojego drinka i dawała jasne sygnały, że ma ochotę na coś więcej. Kate ciężko westchnęła. Nie raz zazdrościła swojej siostrze tej otwartości. Ona tak nie potrafiła, po prostu podejść do jakiegoś mężczyzny i zacząć rozmawiać, a co dopiero prowokować. Nawet jeśli robiła to nieświadomie i nagle dochodziła do wniosku, iż działa swoim zachowaniem na jakiegoś faceta, to przestawała. No i właśnie tak było ze Slashem. Może wszystko by było w porządku gdyby nie to, że Hudson to nie był taki sobie po prostu nic nie znaczący facet.
            Wzięła swojego drinka i upiła łyk. Musiała delektować się tą chwilą ciszy, kiedy to Alan był na lekcjach gry na gitarze. Sprawiła synkowi taki prezent na jego szóste urodziny. I tym samym sobie. Chyba jeszcze nigdy nie widziała takiej radości w oczach swojego dziecka, a tez miała trzy popołudnia tylko dla siebie.
            - A Slash jest przystojny? - Zapytała.
            Emma oderwała wzrok do kelnera i wbiła go w siostrę.
            - Zależy jak na to patrzeć. No kiedyś, to całkiem niezłe ciacho teraz... no... ale biorąc pod uwagę jego wiek, to wiadomo, że nie będzie wyglądał, jak kiedyś... ale... - Zaczęła się zastanawiać i nagle coś jej zaświtało w głowie. - Zaraz, zaraz, czy to Slash cię zaprosił na ten spacer?
            Kate milczała, nie mogła się przyznać, bo Emma by nie dała jej spokoju. Sama brunetka nie wiedziała, dlaczego siostra zdobyła sobie za punkt honoru, aby znaleźć samotnej matce jakiegoś faceta, a najlepiej wydać ją za mąż. Jakby nie mogła zrozumieć, że Kate dobrze się czuje sama i po prostu nie ma ochoty na jakiekolwiek związki. A teraz na domiar złego, Em wymyśliła sobie, że tym nowym, cudownym mężczyzną Kate będzie właśnie Slash. Może i myślała logicznie. Facet ma kasę, ma pozycję, dom i wszystko czego taka Kate by potrzebowała. Jednak Emma nie brała pod uwagę jednej rzecz - obie strony nie koniecznie będą chciały jakoś bardziej się poznać.
            Pech chciał, że zachowanie Slasha działało na korzyść planu Emmy.
            - Oj tam... dlaczego on? - Westchnęła Kate.
            - Bo tu gadasz o tych psach, a potem o nim... ja cię znam. Kate, to on cię zaprosił?
            Kate milczała.
            - To znaczy, że tak... o kurwa... i ty się jeszcze pytasz. Leć, tylko seksownie się ubierz i nie zapomnij wydepilować nóg.
            - Jasne. - Kate wywróciła oczami.
            - Dlaczego tak się przed tym bronisz? Myślisz, że on każdą współpracownicę zaprasza na kolacje i na spacery z pieskami?
            - Nie wiem. Może każdą. Nie obchodzi mnie to.
            - A ja myślę, że cię to obchodzi. - Zaśmiała się Emma. - Daj się ponieść. On jest wolny, ty jesteś teoretycznie wolna. Dziewczyno, masz dopiero trzydzieści lat!
            - Tak, a on czterdzieści siedem!
            - Skąd wiesz?
            - Sprawdzałam...?
            - A i tu cię mam!
            - Zobacz, twój kelner ma dziewczynę. - Kate zmieniła szybko temat rozmowy. Kiwnęła głową w stronę pary, która stała przy wejściu do kawiarni. Emma się odwróciła i jakiekolwiek fantazje na temat nocy z owym mężczyzną się rozpłynęły.


***

Angie zajrzała do kuchni. Zobaczyła Izzy'ego stojącego przy blacie z butelką wódki. Ręce mu się trząsły i chyba coś było nie tak. Na pewno coś było nie tak. Mama nie odbierała telefonów, ojciec nagle dziwnie zaczął się zachowywać. Dziewczyna stała w progu i dokładnie mu się przyglądała. Widziała go pierwszy raz w takim stanie i zaczęła zastanawiać się, o co właściwie może chodzić. Ciężko westchnęła. Nie raz matka powtarzała jej, że jak ma się jakiś problem, to najlepiej pogadać, to może Izzy też tego potrzebował. Tylko, czy chciał rozmawiać ze swoją nastoletnią córką, która nie miała jakiś większych problemów? Chyba nie, ale z drugiej strony, przecież z rodziną najlepiej. Chyba, bo bliskim się ufa. Chyba. Sama już nie wiedziała. Izzy usiadł przy stole i nalał alkohol do szklanki. W pewnej chwili do Angie dotarło, że jej ojciec właśnie ucieka od problemów, woli się zapić, niż to potem jakoś rozwiązać, a przecież to nie był sposób. Postanowiła wejść do kuchni.
            Stradlin popatrzył na nią z lekką pogardą. Co prawda sama Angie nie była niczemu winna, ale był taka podobna do Amy, że nie mógł sam za siebie. Kiedy zobaczył w oczach córki lekki przerażenie, to blado się do niej uśmiechnął, co nie zmieniało faktu, że jej obecność nie była mu na rękę. Dlaczego nie mogła sobie gdzieś pójść? Cały dzień jest poza domem, biega ze znajomymi po mieście, nie wraca na noc, to dlaczego teraz akurat musiała być w domu? Jak pech to pech. Izzy'ego skręciło w środku jeszcze bardziej, kiedy Angie usiadła przy stole na przeciw niego i odsunęła szklankę z alkoholem. Chciał się już na nią wydrzeć, jednak się opanował.
            - Tato, co jest? - Zapytała patrząc mu w oczy. - Gdzie jest mama i dlaczego ty... pijesz? - Ledwo przeszło jej to przez gardło.
            - Mama jest u Axla. - Odparł.
            - Tato, ja już nie jestem małą dziewczynką, widzę, że coś jest nie tak. Jakby mama była sobie u Axla, tak aby tylko sobie u niego pobyć, to ty byś się tak nie zachowywał... - Szepnęła.
            Zdała sobie sprawę, że jej gadanie nie ma sensu. Ona sama by na miejscu Izzy'ego próbowała zbyć tą męcząca nastolatkę. Wbiła wzrok w blat stołu. Stradlin długo się nie odzywał, bo w sumie, to nie wiedział, co miał takiego powiedzieć. Angie co prawda zasługiwała na prawdę, ale czy nie lepiej, aby powiedzieli jej o tym we dwoje? Z drugiej strony nie był pewien, czy da rady tak po prostu jeszcze na spokojnie pogadać z Amy. Wziął do ręki szklankę i trochę wypił.
            - Tak, masz rację. Dzieckiem już nie jesteś. Sam ci ci ostatnio mówiłem. - Powiedział. - Posłuchaj, to co się dzieje między mną, a mamą nie dotyczy ciebie...
            Angie przełknęła ślinę. A co niby takiego miało się dziać. Zaczęła skubać swoją bluzkę, bo przecież takie rzeczy rodzice mówią dzieciom, aby nie czuli się winni.
            - A co się dzieje?
            - Mamy z mamą... problem. Dość spory problem, i mama wyprowadziła się do wujka Axla.
            - Ale jak to się wyprowadziła?
            - Tak będzie lepiej.
            - Ale dlaczego?
            - Bo mamy problem.
            - Ale tato, tak nie można, trzeba pogadać.
            - ZAMKNIJ SIĘ!
            Izzy rzucił szklanką o ścianę i popatrzył na Angie, która siedziała przerażona na krześle i za bardzo nie wiedziała, co miała ze sobą zrobić. W jej oczach zalśniły łzy, popatrzyła na rozbite szkoło, a potem na swojego ojca i nie wierzyła, że to zrobił Nie wierzyła nawet, że na nią nawrzeszczał, kiedy ona nic takiego nie zrobiła. W momencie zaczęła płakać, a Izzy nadal siedział i nic nie zrobił. Dziewczyna w końcu zerwała się z krzesła i pobiegła na górę do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać w poduszkę. Pierwsze, co jej przyszło na myśl, to zadzwonić do matki, więc sięgnęła po telefon i wybrała jej numer, ale nie było odzewu.
            Przytuliła się do poduszki. Musiała z kimś pogadać, z kimś starszym, ale nikt jej nie przychodził do głowy. Przejrzała listę kontaktów, aż w oczy wpadł jej numer, który należał do siostry. Laura, to chyba była jedyna deska ratunku. Chociaż sama dziewczyna nie wiedziała, czy było po co robić aferę. Może to nie było nic poważnego. Jednak wybrała jej numer.
            - Ang? No ty zawsze musisz wybrać sobie najmniej odpowiedni moment. - Usłyszała głos Laury po paru sygnałach, a w tle śmiech Dylana.
            - Przepraszam, ale... - zaczęła mówić płaczliwym głosem. - Rodzice...
            - Co jest?
            - Mama wyprowadziła się do wujka, tata siedzi w kuchni i pije...
            - Angie, co...? Jak pije? Przecież on nie może!
            - Proszę... przyjedź tu...
            Rudowłosa się rozłączyła. Miała tylko nadzieje, że jej siostra coś zrobi, chociaż i tak wydawało się, że w tej sytuacji, to nie wiele można zdziałać. Położyła się na łóżko i postarała się uspokoić.

9 komentarzy:

  1. Zapowietrzyłam się, że dodałaś kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed chwilą(w komentarzu pod 13 rozdziałem) napisałam,że kocham Izzy'ego, prawda? I dalej go uwielbiam! Wolałabym, żeby to On powiedział o tym Angie. Pewnie Amy też... No bo jak ona ma to wytłumaczyć? "Córeczko... Bo jestem w ciąży z innym facetem, więc nie mamy wyjścia... Muszę się rozwieść z tatą. Mam nadzieję, że zrozumiesz..." Tak samo, jak Amy powie prawdziwemu ojcu dziecka o swojej ciąży? "Hej, Młody (no bo jak dla Amy to jest młody), będziemy mieć dziecko!" Ta sytuacja jest fatalna! Osobiście chyba bym wolała, żeby Angie została po rozwodzie z Izzy'm. Chyba się lepiej dogadują...
      To jest takie słodkie! Slash wyprowadzający psa na spacer! :D Mając psa można poznać tylu ludzi! To jest naprawdę zaskakujące!
      Coś czuję, że doprowadzisz do spotkania Slasha z Axlem. Tak przeczuwam - intuicja.
      Ten komentarz miał być mądry, ale coś nie wyszło... :/

      Usuń
    2. Rozmowa z Angie będzie jeszcze cięższym przeżyciem niż ta cała sytuacja w samochodzie pod domem Axla. Chociaż teraz zastanawiam się, czy taka rozmowa w ogóle będzie miała miejsce, bo tak naprawdę... nikt do tej sytuacji zdrowo nie pochodzi.
      A kto wie, być może Slash spotka się z Axlem. W sumie, trochę za dużo ich łączy, aby nie. Amy, Angie i Cash... w końcu trzeba będzie stanąć na przeciw siebie i spojrzeć w oczy.
      Haha.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Aa nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę z tej niespodzianki, tym bardziej, że kolejny pojawi się za 3 lub 4 dni. Jej :) A teraz do rozdziału.
    W sumie czekam na konfrontację Axl- Slash. Fakt, teraz nie była ona pożądana, bo Amy raczej nie powinna być świadkiem (mogłaby polać się krew?) zbyt dużo emocji jak na jeden dzień. Dobrze, że Hudson uszanował fakt, że jednak woli trochę odczekać, jednak cieszę się, że przyjechał, bo Amy wie, że może na nim polegać, a to choć trochę dodaje otuchy- wiesz, że masz w kimś wsparcie. Teraz Amy z pewnością potrzebuje czasu, bo sytuacja jest... ciężka. Z resztą no im kobieta starsza tym większe ryzyko także spokój z pewnością jej pomoże, nerwy i stres- na odwrót.
    Wracając jeszcze do Axla to zaciekawiło mnie zdanie "Axl tak naprawdę ma inny powód, tylko nigdy nie powiedział o co tak właściwie chodzi. Jak zawsze po prostu zamknął się w sobie zamiast normalnie pogadać." Dowiemy się jaki był powód? Czy pan Rose się otworzy? W sumie ani on ani Hudson jakoś skorzy do tego nie są. Dobrali się...
    W sumie to Emma ma rację. Kate jest wciąż młoda, fakt Hudson trochę mniej, ale to jednak nie sześćdziesięcioletni pan tylko mimo wszystko jakoś wyglądający facet, z pewnością lekko "zapuszczony" w końcu przez tyle lat nie zwracał uwagi na kobiety, to czemu miałby jakoś nadzwyczaj o siebie dbać, bo komu miał się podobać? Teraz sytuacja się zmieniła, ale fakt Kate mogłaby trochę...zaszaleć. Tak wiem, że to nie w jej stylu, ale ona wie, że działa na Slasha. Może nie chce się do tego przyznawać, ale gdzieś ta myśl jej w głowie siedzi, bo w końcu widzi jak on się zachowuje i skoro TEN Saul Hudson nie umie zaprosić ja na głupi spacer, bo mu się język plącze i ręce trzęsą no to? Zdecydowanie coś musi być na rzeczy. Tak Kate- powinnaś iść na ten spacer. W końcu to tylko spacer. W tym momencie śmiesznie się dobrali. Saul, który nagle stracił całą pewność siebie i w ogóle nie wie jak "poderwać" kobietę i Kate, która nie umie być zbytnio otwarta, która nie prowokuje, a gdy robi coś nieświadomie i wie, że działa na faceta powstrzymuje się. I co my mamy z nimi zrobić? Czekać i mieć nadzieję, że któreś z nich zrobi w końcu jakiś krok. Liczę na to bardzo mocno.
    No i teraz przechodzimy do najmniej przyjemnej części...
    Angie to inteligentna dziewczyna, a z resztą nie trzeba być nie wiadomo jak bystrym, żeby zrozumieć, że coś jest nie tak. Nagle mama znika i nie odbiera telefonów, a ojciec siedzi sam i pije. Nie ma się co dziwić, że Angie zapaliła się czerwona lampka. Staram się zrozumieć Izzyego...naprawdę się staram, ale teraz to mnie zdenerwował. Tak jak dla mnie wcześniej nie powinno paść słowo suka tak teraz zamknij się, bo co to Angie takiego zrobiła? Martwiła się o niego i o Amy? Tak, w pewnym stopniu była natrętna i Izzy z pewnością wolałby być sam, ale wiedział też, że Angie niczemu nie była winna i chciała dobrze. Nie cierpię, gdy ktoś wyżywa się na drugiej, bogu ducha winnej osobie. Rozumiem czemu Amy nie odbiera, jednak powinna choć napisać krótką wiadomość do swojej córki. Dobrze, że Angie zadzwoniła po siostrę. Nie wiem czemu, ale Laura wydaje mi się być trochę apodyktyczna i zdecydowana (tylko coś z byciem konsekwentna względem Angie jej nie szło haha) i mam nadzieję, że trochę ogarnie Izzyego, bo...tak być nie może.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Roxy, chyba lepiej by było gdyby Angie dowiedziała się od Izzyego, bo co miałaby powiedzieć Amy? Jak wyglądałaby w oczach córki? Nie wygląda to dobrze, tym bardziej, że Izzy nie zna całej prawdy i sobie może myśleć, że jego żona regularnie zdradzała go z kimś tam, bo tak i już- choć to był jeden maleńki błąd, jednak zdrada to zdrada no i co pomyśli Angie gdy się o tym dowie? "Moja mama zdradziła tatę z jakimś szczeniakiem i do tego będzie miała z nim dziecko." W tej sytuacji Amy z pewnością straci w oczach Angie, więc jeśli dojdzie do rozwodu to nie zdziwiłabym się jakby chciała zostać ze Stradlinem, tylko jeśli temu zacznie odbijać i będzie się buntować przeciwko całemu światu, a w szczególności temu co zrobiłam Amy to on również może w jej oczach stracić. Jakieś dobre, logiczne wyjście z tej sytuacji? Brak. W sumie ostatnio tak sobie pomyślałam, że co by było gdyby Amy przez to wszystko chciałaby usunąć ciążę, ciekawi mnie czy taka myśl przeszła bądź przejdzie jej przez głowę, lub gorzej co jeśli dziecko straci( kwestia wieku, choć wciąż nie jestem pewna ile Amy ma lata, więc nie chce jej zbytnio postarzać). Teraz to już w ogóle nie wiem co to się ze Stradlinami wydarzy. Mam nadzieję, że Izzy nie zeświruje do końca, Angie nie zacznie się buntować przeciwko rodzicom, a Amy udźwignie to jakoś wszystko.
      No to co czekam na piętnasty licząc na pojawienie się Londona i Casha haha. Oby do soboty/ niedzieli! :)

      Usuń
    2. Tak jak wspomniałam, Slash z Axlem na pewno kiedyś się spotkają, bo za dużo ich łączy... za dużo ludzi z ich otoczenia. Chociaż sama zastanawiam się jakby ta rozmowa miała przebiegać. Ha, jednak rzeczywistość chyba jest łatwiejsza od tego mojego opowiadania... Haha. Aczkolwiek u mnie na pewno taka rozmowa nie będzie oznaczała reaktywacji starego składu. Ale o tym popiszemy chyba innym razem. Tak czuję, haha.
      No tak, Slash na pewno jest trochę "zapuszczony" haha. Nie no, nie jest tak źle. Jak jechał w trasę to się ogarniał, bo wiesz, trzeba jakoś wyglądać. I właśnie w tym momencie przypominają mi się zdjęcia Jona Bon Jovi. W trasie i jak jest w domu... Haha, różnica taka że łohoho. Ale dobra wracamy tu. Hm, Slash jest trochę zapuszczony, jego dom jest trochę zapuszczony, jego synowie z resztą też. Nie oszukujmy się, że im wszystkim, całej trójce brakuje kobiety, która by to wszystko ogarnęła. Tylko sama nie wiem, czy Kate jest odpowiednim materiałem na taką kobietę. Oni chyba potrzebują takiej silnej babki... a Kate taka nie jest.

      Dziękuję za piękny komentarz.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. witam!

    ciekawa jestem, dlaczego Emmie tak zależy na zeswataniu Kate razem ze Slashem. niby tutaj twierdzi, że jest samotna, młoda, że powinna kogoś mieć, a mnie się wydaje, że ona sama chciałaby się koło niego zakręcić, skoro jest taka otwarta na nowe znajomości z facetami, haha.

    czuję się lekko zażenowana zachowaniem Amy... nie chodzi mi już o to dziecinne chowanie się u Axla, tylko o to, dlaczego ona nawet nie kontaktuje się z Angie? przecież ona kompletnie o niczym nie wie... o żadnej ciąży, o zdradzie, o rozwodzie. jeszcze nie odbiera od niej telefonów. dla mnie to jest żałosne, naprawdę. poważna pani prawnik, która ma jakiś problem do młodszej partnerki swojego brata, a sama zraniła swojego męża, puszczając się z jakimś młodym aplikantem. jeszcze olewa córkę, której należą się jakieś słowa wyjaśnienia, bo nie jest już dzieckiem. jestem cholernie ciekawa, co będzie z Angie, jak się dowie o wszystkim.

    szkoda mi Izzy'ego, z jednej strony rozumiem dlaczego tak zareagował. Angie jest podoba do Amy, a ona zrobiła mu coś takiego. jednak nie popieram też tego, że pije. to mu nie pomoże. naprawdę powinien zająć się córką, skoro matka chowa się jak dzieciak. dobrze, że chociaż ma ona jeszcze starszą siostrę.

    jeju, mam nadzieję, że Amy nie będzie ze Slashem, serio, haha.

    wszystkiego dobrego w nowym roku, do następnego i zapraszam na nowy rozdział do mnie :) http://all-roads-lead-to-hollywood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, Emma ma naprawdę czyste intencje. Jej nie zależy na Slashu, tylko na tym, aby jej siostra w końcu była szczęśliwa. Chyba to jest trochę tak, że w życiu Kate było trochę facetów, ale szybko rezygnowali pod wpływem jej oporów, a Slash jakoś dalej się stara, wiec jest nadzieja. Emma naprawdę nic do niego pod względem erotycznym nie ma.
      Postępowanie Amy na pewno nie jest do pochwalenia. Racja, że powinna odezwać się do Angie, ale pewnie kieruje nią strach, bo tak naprawdę nie wie co ma powiedzieć. Aczkolwiek zrobiła teraz z siebie ofiarę losu i skaczcie wokół mnie wszyscy. Jakoś nikt w tej sytuacji nie przejmuje się Stradlinem. Slash dowiedział się, że Amy jest w ciąży z innym, to poleciał do niej, a Izzy'emu chciał dać w mordę... Chyba coś tu nie gra, haha.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Bosze, Slash chowający się przed domem Axla mnie rozpierdolił. XD
    Uhm... Kate, no zgódź się na te spacerki... ^^
    Ech... Izzy zamyka się w sobie i wraca do alkoholu, zamiast pogadać...

    OdpowiedzUsuń